No dobrze, ale wystarczy może o książkach, choć nie znaczy to wcale że temat się wyczerpał. Kilka razy w tym tygodniu udało mi się pojechać do pracy rowerem. Piszę udało się, ponieważ nie zawsze pogoda na to pozwala, czasami pada, a ja nie mam błoników, poza tym nie lubię moknąć, zazwyczaj jednak zbyt mocno wieje, a ja nie lubię szarpać się z wiatrem;/ We wtorek i środę pogoda była cudowna, słoneczna, błękitne, bezchmurne niebo, aż chciało się iść gdzieś, alo jechać, ale niestety trzeba było kiblować w robocie;/
Dziś było pochmurno i deszcz wisiał w powietrzu, na szczęście nie spadł;) Jeździłam trochę po mieście w poszukiwaniu czasopism, a przy okazji zahaczyłam o jedno ciekawe miejsce, obok którego przejeżdżałam już wielokrotnie, ale jakoś nigdy nie było okazji żeby się tam zatrzymać, ale dziś stwierdziłam że najwyższa pora w końcu to obejrzeć. A owo TO wygląda tak:
![](http://martynosia.pl/wp-content/uploads/2009/03/IMG_0008.jpg)
Myślę, że mogłyby paść różne ciekaw odpowiedzi, ale czy wpadlibyście na to, żę jest to…
![](http://martynosia.pl/wp-content/uploads/2009/03/IMG_0006.jpg)
Ten gołębnik, który zawiera ponad tysiąc gniazd, został najprawdopodobniej wybudowany pod koniec XVIw. Początkowo należał do zamku Corstorphine (stąd nazwa, obecnie to nazwa dzielnicy) domu leśniczego z Corstorphine i jest wszystkim co przetrwało burzenie zamku i otaczających go budynków w XVIIIw. W związku z brakiem mięsa w XVIw. ziemianie mieli obowiązek budowy gołębników. Kradzież i strzelanie do gołębi było surowo karane. W związku z tym populacja gołębi wzrosła tak bardzo, że w 1617 właścicielami gołębników mogli być tylko właściciele ziemscy. (Wolne tłumaczenie)
Cóż jeszcze mogę dodać… rozwija się powoli moje nowe zainteresowanie – koleje parowe. Rozwija się ono jakby dwutorowo, raz to koleje parowe tutaj w UK, dwa – koleje wąskotorowe w Polsce. Przeglądam strony, oglądam zdjęcia i filmy, zapoznaje się z fachową literaturą. Bardzo ciekawa sprawa, a piękno, potęga i odgłos jaki wydaje parowóz są poprostu niesamowite, aż mnie ciarki przechodzą. Zastanawiam się skąd się u mnie wzięło to zainteresowanie… do końca nie wiem, ale podejrzewam, że zostało zapoczątkowane dawno temu, gdy jeszcze jako mała dziewczynka bardzo lubiłam oglądać taką książkę o lokomotywach, która nie wiedzieć czemu zadziwiająco często wpadała mi w ręce:) Ponadto w różnych muzeach napatrzyłam sie na te „ciuchcie” i wydają mi sie po prostu piękne, a jak patrzy się na nie z przodu to ma się wrażenie żę się uśmiechają. W miejscu gdzie pracuje wisi dużo starych plakatów reklamujących koleje brytyjskie, ostanio wpadł mi w ręce magazyn poświęcony tej tematyce… no i tak po troszku wszytko to złożyło się chyba na nową pasję;) Nie omieszkam zamieszczać relacji z rozwoju mojego nowego hobby (nie nie lubię tego słowa) zainteresowania;) A to może już niedługo bo w planach mam przejażdżkę ciuchcią, odwiedzenie zabytkowej stacji kolejki w Bo’Ness – przejażdżka kolejka i zwiedzanie kopalni glinki ogniotrwałej z możliwością znalezienia jakichś skamieniałości oraz może w maju podróż do Yorku, gdzie znajduje się Narodowe Muzeum Kolejnictwa oraz jakaś zabytkowa kolejka;) Jak widać planów mam całe mnóstwo, ciekawe które z nich uda się zrealizować.
2 komentarze
Zanim doczytałem do końca, pomyślałem, że to wapiennik.
Faktycznie, moze i jest nieco podobny do wapiennikow;) Ale ciekawe jest to ze wowaczas budowali takie kamienne golebniki;)