Czas czytania 4 min
Jak widzicie na gotowe jedzenie „na mieście”, na stołówce, w bufecie czy uczelnianym barze czy kafejce wydaje się mnóstwo pieniędzy. Dlatego warto się nad tym zastanowić i podliczyć te wydatki, a z pewnością dojdziecie do wniosku, że zdrowiej i lepiej dla waszego budżetu jest przygotowywać sobie jedzenie na wynos samemu.
Dziś chciałabym napisać kilka słów o tym ile pieniędzy można zaoszczędzić nie kupując jedzenia na mieście, w barach, sklepach czy stołówkach, a przygotowując je sobie samemu. Chodzi tu oczywiście o codzienne jedzenie do pracy czy szkoły, a nie o wyjście na obiad do restauracji raz na jakiś czas 😉
Przez długi czas stołowałam się w pracy, mam tu kantynę, a ceny nie są wygórowane. Chodziłam tam i kupowałam sobie śniadanie, potem lunch, a czasami także popołudniową przekąskę.
W domu nie zaprzątałam sobie głowy wymyślaniem zestawów do zabrania do pracy. Często zwyczajnie nie chciało mi się gotować, ponieważ byłam zmęczona, było późno lub miałam ciekawsze zajęcia. Na stołówce natomiast miałam gotowe, ciepłe dania do wyboru, bez żadnego wysiłku. Oczywiście nie serwują tego jedzenia za darmo, choć nie jest drogo, to podliczając te codzienne wydatki zebrała się spora suma.
Przez długi czas stołowałam się w pracy, mam tu kantynę, a ceny nie są wygórowane. Chodziłam tam i kupowałam sobie śniadanie, potem lunch, a czasami także popołudniową przekąskę.
W domu nie zaprzątałam sobie głowy wymyślaniem zestawów do zabrania do pracy. Często zwyczajnie nie chciało mi się gotować, ponieważ byłam zmęczona, było późno lub miałam ciekawsze zajęcia. Na stołówce natomiast miałam gotowe, ciepłe dania do wyboru, bez żadnego wysiłku. Oczywiście nie serwują tego jedzenia za darmo, choć nie jest drogo, to podliczając te codzienne wydatki zebrała się spora suma.
Śniadanie – £0,75
Lunch – £1,50-2,60
Przekąska – £0,60-1,50
Próbowałam policzyć ile wydawałam na jedzenie w pracy, jednak nie jestem w stanie podać dokładnej kwoty. Mogły się one wahać od £2,85 do nawet £4,85 (!) dziennie. Postanowiłam to jakoś uśrednić i doszłam do wniosku, że średnio dziennie wydawałam £2,5-3,5, co w skali tygodnia mogło dawać £12,50-15, czyli nawet do £60 miesięcznie! Za taką kwotę można kupować przez miesiąc jedzenie dla dwóch osób (wersja oszczędna).
Postanowiłam z tym skończyć.
Do tego doszły jeszcze kwestie zdrowotne i konieczność wprowadzenia diety. A muszę dodać, że to kupne jedzenie po pierwsze nie zawsze było smaczne, a po drugie nie było zdrowe. Mimo tego, że zrezygnowałam z frytek już dość dawno, (po stwierdzeniu kamienia w woreczku – wiosną zeszłego roku), to i tak nadal jadłam pie (dość tłuste ciasto i farsz z mięsa wołowego) oraz sałatki często bazujące na majonezie. Na śniadanie zazwyczaj jadłam bułkę z pastą jajeczną lub haggisa – wyrób podobny do kaszanki, lecz w nim zamiast kaszy używa się płatków owsianych i podrobów jagnięcych (zdjęcie poniżej) bardzo dobre, choć też dość tłuste. Na przekąskę kupowałam chrupki, chipsy lub zupkę w proszku – nie najzdrowsza dieta, prawda?
Powiedziałam tej diecie stanowcze NIE i obecnie przygotowuję sobie lekkie, smaczne i zdrowe śniadania, lunche i przekąski. O zestawach jedzonka do pracy (bento) będę chciała napisać oddzielny post, jednak już dziś możecie je podejrzeć na poniższych zdjęciach, lub na moim blogu kulinarnym.
Samodzielne przygotowywanie jedzenia do pracy zdecydowanie pozytywnie wpłynęło na mój budżet oraz samopoczucie (więcej o efektach zdrowotnych wynikających ze zmian żywieniowych i trybu życia napiszę w poniedziałek).
Dzięki posiłkom przygotowanym w domu udało mi się znacznie obniżyć wagę własną, a zwiększyć wagę portfela 😉
Aby zobaczyć realne efekty zaprzestania wydawania pieniędzy na jedzenie w pracy, postanowiłam co tydzień, kwotę którą wydałabym w pracy na jedzenie (£15), odkładać do skarbonki, lub może, co będzie prostsze – przesuwać na konto oszczędnościowe. Będę to jednak robić tylko w tygodniach, gdy chodzę do pracy 😉 ciekawa jestem jaką kwotę uda mi się odłożyć. Po zakończeniu tego eksperymentu za zaoszczędzone pieniądze kupię sobie coś fajnego lub pojadę na jakąś wycieczkę 😉
Pod koniec roku z pewnością zdam Wam relację jaką kwotę udało mi się zaoszczędzić i na co na przeznaczyłam.
Jak widzicie na gotowe jedzenie „na mieście”, na stołówce, w bufecie czy uczelnianym barze czy kafejce wydaje się mnóstwo pieniędzy. Dlatego warto się nad tym zastanowić i podliczyć te wydatki, a z pewnością dojdziecie do wniosku, że zdrowiej i lepiej dla waszego budżetu jest przygotowywać sobie jedzenie na wynos samemu.
A czy Wy przygotowujecie sobie jedzenie do pracy/szkoły, czy stołujecie się w barach, jecie zapiekanki, batoniki, chrupki? Koniecznie dajcie znać!
Pozdrawiam!
6 komentarzy
Dałaś mi kopniaka motywacyjnego, by zacząć przygotowywać sobie jedzenie na uczelnie zamiast wiecznie żywić się bułkami i sokiem 🙂
To swietnie! Ciesze sie bardzo:) Za jakis czas opublikuje post z pomyslami co mozna zapakowac do pracy, poza tradycyjnymi kanapkami;)
Pamiętam, że kiedy mieszkałam jeszcze w Polsce i pracowałam w korporacji, tak jak inni wydawałam niepozorne choć summa summarum ogromne kwoty w kantynie czy kiosku. Kiedy spędzało się w pracy po 10 godzin i traciło 2 godziny na dojazd tam i z powrotem człowiek nie zaprzątał sobie głowy przygotowywaniem jedzenia w domu. I tak codziennie 20 – 25 zł przeznaczałam na niezbyt dietetyczne jedzenie i przekąski. Wspólna akcja dietetyczna jaką podjęłyśmy z koleżankami z działu była mocnym motywatorem do przygotowywania jedzenia. Zobaczyłam, że można i jakie korzyści przynosi to dla dobra organizmu i portfela:) Tak więc wiem dokładnie o czym piszesz! Życzę wytrwania w postanowieniu!
Zapraszam do mnie na mniej poważnego bloga:)
No to widze ze to przerabialas i doskonale wiesz w czym rzecz 😉 ja to niby wiedzialam juz wczesniej, ale jakos brak bylo motywacji, koniecznosc zastosowania diety okazala sie swietnym impulsem do tego, aby zmienic nawyki zywieniowe 😉
ale smakołyki
Ciesze sie, ze sie podobaja 🙂 za jakis czas poswiece zestawom jedzenia do pracy osobny post 😉