Z Edynburga pojechaliśmy pociągiem do Dunfermline, gdzie zaczyna się ścieżka rowerowa biegnąca w miejscu dawnej linii kolejowej Dunfermline – Alloa. Postanowiliśmy z niej skorzystać, ponieważ jazda takimi trasami, z dala od ruchu ulicznego, w ciszy i spokoju to czysta przyjemność. Ponadto, ścieżka lekko opada w kierunku zachodnim, dzięki czemu jechało się lekko, łatwo i przyjemnie. Trasa prowadziła niemal prostą linią prze pola i lasy. Wiał lekki wiaterek, który jednak nie przeszkadzał.
W czasie jazdy przez las udało nam się znaleźć trochę jagód, sporo malin, a w pobliżu Clackamannan wzdłuż ścieżki natknęliśmy się na całe mnóstwo cudownych, słodziutkich poziomek, których tu chyba nikt nie zbiera Mieliśmy w tym miejscu dłuższy postój, było cudownie, ciepło i błogo – poziomki i słońce, człowiek nie potrzebuje nic więcej
Po tym popasie ruszyliśmy dalej, po chwili ścieżka jednak się skończyła i musieliśmy z niej zjechać do miasteczka, tam wypatrzyłam drogowskaz na jakąś wieżę i stwierdziłam, że skoro jesteśmy tak blisko to warto byłoby tam podjechać. I słusznie, ponieważ miejsce okazało się fantastyczne. Wieża z XIV wieku położona jest w bardzo ładnym miejscu skąd rozciąga się wspaniały widok na okoliczne tereny, na początek zatoki, na miasteczko Stirling i znajdujący się w nim zamek oraz Monument Scotta, a także na potężne pagóry. Na wieże nie można niestety wejść, a szkoda bo z jej szczytu rozpościera się z pewnością jeszcze piękniejszy widok. Było cudownie. Urządziliśmy sobie tu dłuższy postój, upajając się pięknymi widokami, ciszą i spokojem.
Widok na zakłady przemysłowe (rafinerię) w Grangemouth.
Kolejny postój mieliśmy w urokliwym miasteczku Culross, gdzie znajdują się ruiny dawnego opactwa, śliczne, malutkie domki z XVII wieku, które wyglądają jak z bajki i wąskie brukowane uliczki.
Początkowo planowałam, złapać pociąg w Rosyth, ale w trakcie jazdy doszłam do wniosku, że jadąc zaledwie kawałek dalej dojedziemy do Inverkithing, skąd będzie więcej pociągów. Tak też poprowadziłam, a wyszukiwanie trasy szło mi tak dobrze, że rowerami wjechaliśmy na peron. Po chwili też nadjechał pociąg.
W sumie przejechaliśmy 60 kilometrów w bardzo przyjemnych warunkach, pogoda dopisała, zaczęło padać dopiero gdy wjeżdżaliśmy na stację kolejową.
2 komentarze
Piękne widoki Aż można się stęsknić za latem i taką pogodą :))
Dziękuję:) Najwyższa pora planować kolejne wycieczki:)